Zabieg paprykowyLato, kwiaty we włosach, motyle w brzuchu. Wiem, co macie na myśli, ale nic z tych rzeczy. Będzie co prawda hot, czerwono i ostro, jednak za sprawą ognistych jagód, a nie tłustych dowcipów. Chodzi o pieprz turecki, czyli po prostu ostrą paprykę. Pierwszy raz słyszę, że papryka jest jagodą, ale skoro botanicy tak twierdzą, to niech im będzie.

Jagoda czy nie, cóż papryka może mieć wspólnego z urodą? Dużo. Przekonałam się o tym na sobie, wiedzą to również moje klientki. Ostra papryka, dzięki zawartości kapsaicyny, jest niesamowitym kosmetykiem odnawiającym skórę i wspomagającym odchudzanie oraz boje z cellulitem. Kapsaicyna, która odpowiada za ostry piekący smak chili, jalapeno czy piri-piri, drażni zakończenia nerwów czuciowych i termicznych. Skóra reaguje rozszerzeniem naczyń i szybszym przepływem krwi. Ten kop sprawia, że się oczyszcza i dożywia w przyspieszonym tempie. Do tego dostaje porcję witamin z wit. C, A i PP na czele oraz antyoksydantów i minerałów. Efekt widać gołym okiem. Twarz po zabiegach paprykowych wygląda jak po eksfoliacji kwasami, bez podrażnienia i złuszczania. Maska paprykowa na ciało pięknie wygładza i ujędrnia. Węgrzy, eksperci od papryki, od pięćdziesięciu lat korzystają z jej właściwości. Ich organiczna marka kosmetyczna Ilcsi, której hitem jest zabieg paprykowy, podbiła świat. Aż dziw, że my w Polsce dopiero teraz ją odkrywamy. Lepiej późno niż wcale :)

16 sierpnia 2015 roku, Anna Ławniczak, kosmetyczka

Zapisz się/zadaj pytanie